Jeszcze wczoraj o godzinie dwudziestej komunikaty nadawane w wagonach warszawskiego metra informowały pasażerów, że utrudnienia w podziemnej komunikacji obowiązywać będą do końca jej kursowania w niedzielę. Taką samą informację można było znaleźć na kartkach rozklejonych na stacjach i w wagonach. Tymczasem, w poniedziałek rano tysiące pasażerów śpieszących do pracy dowiedziało się, że – podobnie jak w weekend – do centrum metrem nie dojadą. Ich zdziwienie było ogromne.
Problemy Marii
Przypomnijmy, że powodem, dla którego w minioną sobotę i niedzielę metro nie funkcjonowało na swoim centralnym odcinku, było przechodzenie pod tunelem I linii metra tarczy Maria, wiercącej tunel II linii. Okazało się jednak, że tarcza napotkała na nieoczekiwane utrudnienia. – Tarcza Maria nie dała rady pokonać w sobotę i niedzielę kilkunastu metrów wzmocnionego gruntu pod tunelami I linii metra i budowanym przejściem podziemnym, które będzie prowadzić na peron II linii. Na sam koniec Maria musiała się jeszcze przebić przez gruby korpus stacji Świętokrzyska – informował dzisiaj Krzysztof Malawko, rzecznik Metra Warszawskiego.
Część winy za zaistniały stan rzeczy ponosi wykonawca prac, który dopiero o godzinie 21 w niedzielę poinformował, że nie zdąży przebić tunelu w całości. Informację o przedłużeniu zamknięcia stacji Świętokrzyska i Centrum Zarząd Transportu Miejskiego podał dopiero o 22. – Mam świadomość, że nie każdy wchodzi o tej porze w niedzielę na stronę internetową i stąd efekt zamieszania w poniedziałek rano. Ludzie mają prawo czuć się zaskoczeni – tłumaczył „Gazecie Wyborczej” Malarczyk.
Tłok na Bankowym
I rzeczywiście tak było. Zdezorientowani pasażerowie nerwowo poszukiwali jakichkolwiek informacji. Najgorzej sytuacja wyglądała na stacji Ratusz – Arsenał, z której co rusz wylewały się setki mieszkańców. Nie pomagały tramwaje podjeżdżające co kilka sekund w ramach komunikacji zastępczej. Ludzie po prostu się do nich nie mieścili. – Na dole, na stacji, panuje ogromny ścisk. Ludzie pchają się do wyjścia. Ciężko jest się wydostać na górę, bo nie działają schody ruchome. Bardzo się śpieszę, a teraz widzę, że nie mam szans na szybkie wejście do tramwaju – mówiła pani Iwona, spotkana na pl. Bankowym. – Jechałem metrem o godz. 7:30. Na stacji Ratusz-Arsenał przez megafon w ciągu 10 minut, kilkanaście razy obwieszczono, że jeśli chcę uzyskać jakieś informacje mam zajrzeć na stronę internetową „ztm.waw.pl". Czyste kpiny z pasażerów! – żali się w internecie jeden z pasażerów. – To jest jakaś masakra. Tłoczno, duszno, podjeżdżają tramwaje, ale ludzi na przystankach wcale nie ubywa – narzekał pan Wojciech.
Co naturalne do krytyki Ratusza wykorzystują również dzisiejsze zamieszanie lokalne środowiska polityczne. Nawet do naszej redakcji dotarło np. pismo młodzieżówki SLD, w którym działacze Federacji Młodych Socjaldemokratów domagają się ukarania urzędników winnych kolejnym problemom jakie towarzyszą budowie stołecznego metra.
Jak zapewnia rzecznik Warszawskiego Metra pociągi podziemnej kolejki mają wrócić do normalnego funkcjonowania we wtorek rano. Tymczasem, pasażerów chcących wrócić po pracy do domów czeka jeszcze walka w popołudniowym szczycie. Centralne stacje metra ponownie zostaną zamknięte w weekend za dwa tygodnie. Najgorzej będzie w lato. Stacja Centrum ma zostać wyłączona na cały okres wakacji.